Konflikt rodzice – szkoła. Jak budować porozumienie dla dobra dzieci?
Kiedy dziecko zaczyna przejawiać zachowania problemowe, jego opiekunowie (rodzice, wychowawcy) zwykle przeżywają trudne chwile. Mogą im wtedy towarzyszyć przykre uczucia: złość, lęk o dziecko, rozczarowanie jego zachowaniem, bezsilność i poczucie porażki wychowawczej. W takich sytuacjach łatwo dochodzi do konfliktów, wzajemnych pretensji i oskarżeń, przerzucania odpowiedzialności za rozwiązanie problemu na drugą stronę (w szczególności dotyczy to relacji szkoła–rodzina). Tymczasem dla dziecka jest to często moment krytyczny w jego rozwoju, kiedy potrzebuje mądrego, przemyślanego działania i wsparcia ze strony opiekunów. Oznacza to, że dorośli muszą przekroczyć wzajemne urazy i działać wspólnie. Tylko wtedy mają szansę skutecznie pomóc dziecku.
O co tu chodzi?
Przyjrzyjmy się pewnej rozmowie, jaka odbyła się pomiędzy pedagogiem szkolnym a pracownikiem poradni psychologiczno – pedagogicznej.
– Chcemy zamówić warsztaty integracyjne dla klasy IV b. Kiedy pani może przyjechać do nas?
– A dlaczego właśnie dla tej klasy?
– Bo jest tam taka trudna uczennica.
– Acha, i uważa pani, że dobrym rozwiązaniem jest praca nad integracją klasy?
– No, klasie to na pewno nie zaszkodzi, ale głównie chodzi o jej matkę. Mama ślepo wierzy córce i mówi, że złoży skargę w kuratorium, bo dzieci ją krzywdzą. To kiedy pani przyjdzie zrobić te warsztaty?
Ta krótka rozmowa pokazuje, że rozumienie wydarzeń związanych z trudnymi, dysfunkcyjnymi zachowaniami uczniów, może być fragmentaryczne i powierzchowne. Widzimy, że kolejne pytania, które zadaje pracownik poradni, doprowadzają do odkrycia coraz głębszych aspektów problemu. Możemy się też zastanawiać: czy warsztaty integracyjne dla klasy będą faktycznie wystarczającym działaniem w zaistniałej sytuacji? Z wstępnych informacji udzielonych przez pedagoga wynika, że:
- W klasie jest dziewczynka, którą nauczyciele uważają za „trudną”. Nie wiadomo, co to konkretnie oznacza, ale być może przejawia ona zachowania problemowe.
- Pomiędzy dziewczynką a innymi dziećmi prawdopodobnie wywiązał się konflikt. Być może dzieci odrzucają koleżankę, może też dochodzić do agresji i przemocy z jednej lub drugiej strony.
- Dziewczynka skarży się mamie, że dzieci ją krzywdzą.
- Mama staje w obronie córki, oczekując, że szkoła rozwiąże problem.
- Pomiędzy mamą a pracownikami szkoły dochodzi do poważnych nieporozumień, konflikt pomiędzy dziećmi przeniósł się na dorosłych.
- Szkoła działa pod presją, w obawie przed wydostaniem się problemu na zewnątrz.
- Szkoła w poczuciu bezradności próbuje oddać odpowiedzialność za rozwiązanie problemu pracownikowi poradni.
W opisanym przypadku widać bezradnych dorosłych, którzy pewnie mają dobre intencje, ale gubią się w obliczu narastających problemów.
Głębsza analiza sytuacji ujawniła, że we wspomnianej klasie faktycznie jest uczennica, Kasia, która przejawia trudne zachowania w stosunku do dzieci i dorosłych.
Trudne zachowania Kasi (10 lat)
- nie potrafi zapanować nad emocjami, używa wulgaryzmów w stosunku do rówieśników, szturcha, czasami uderzy, robi drobne złośliwości
- dyryguje dziećmi, narzuca swoje zasady, nie potrafi przyjąć zasad wspólnych
- kiedy dzieci nie chcą się z nią bawić czy współpracować, obraża się lub skarży
- kiedy nauczyciel ją konfrontuje, zaprzecza, że to zrobiła, oskarża inne osoby, nawet w obliczu oczywistych faktów
- oskarża nauczycieli o niesprawiedliwość, grozi, że „powie mamie” – i faktycznie to robi
Takie trudne zachowania dziewczynki zdarzają się już od dłuższego czasu, ale sytuacja zaogniła się po tym, jak podczas lekcji wyzwała wulgarnie i uderzyła koleżankę, która odmówiła siedzenia z nią w jednej ławce. Dziewczynka twierdziła, że „Kasia zabiera jej przybory i rozpycha się”. Jeszcze tego samego dnia do szkoły wpadła wzburzona mama Kasi. Powiedziała, że jej córka jest prześladowana w klasie i nikt z nią nie chce siedzieć w ławce. Kiedy pedagog i wychowawczyni próbowali jej wytłumaczyć, że to raczej Kasia skrzywdziła koleżankę, mama powiedziała, że tamta dziewczynka od dawna jej dokuczała, więc musiała się bronić. Na pytanie pedagoga, czy jest pewna, że córka nie skłamała, oburzyła się i stwierdziła, że „wierzy swojemu dziecku, a skoro szkoła nie chce nic zrobić, pójdzie z tym wyżej”.
Różne punkty widzenia
- W tym momencie warto się zastanowić: co to znaczy, że „mama wierzy córce”?
- To może nie być kwestia racjonalna, ale emocjonalna. Mama może być przekonana, że Kasia jest źle traktowana przez klasę. I w takiej sytuacji uważa, że wszelkie jej zachowania, nawet agresywne, są usprawiedliwione.
- Kiedy ją konfrontujemy, może się dodatkowo utwierdzać w przekonaniu, że córka jest osamotniona (nauczyciele też są przeciwko niej).
- Uważa więc, że przede wszystkim musi ją bronić. Mamy tu do czynienia z pewnym ciągiem zdarzeń: Kasia jest w konflikcie z klasą – wychowawca (w odczuciu mamy) staje po stronie klasy – mama staje po stronie Kasi – wchodzi w konflikt z wychowawcą i pedagogiem.
W konflikcie, który się wywiązał, każda ze stron dąży do innych, pozornie sprzecznych, celów. Pracownicy szkoły reprezentują dobro wszystkich dzieci (w tym także Kasi, choć w rozmowie chyba nie wybrzmiało to w sposób dostateczny), natomiast mama reprezentuje dobro swojej córki.
Niewątpliwie wychowawca i pedagog działają w słusznej sprawie i mają dobre intencje. Jednak sposób w jaki prowadzą rozmowę powoduje, że mama jest coraz bardziej przekonana, że musi bronić córkę i usztywnia się w swoim stanowisku. Rozdźwięk pomiędzy nimi pogłębia się. Czy w takiej sytuacji jest jakaś szansa na porozumienie?
Budowanie pomostu
Musimy pamiętać o tym, że dla rodzica takie rozmowy zawsze są trudne – w końcu dotyczą jego dziecka. W dodatku, jeżeli nie był świadkiem zdarzeń, które opisujemy, może mu być trudno uwierzyć w jego złe zachowanie. A jeżeli będziemy twierdzić, że ono kłamie –uzna, że jesteśmy przeciwko dziecku i skupi się na bronieniu go.
Powodzenie rozmowy zależy przede wszystkim od tego, czy uda nam się przekonać rodzica, że jesteśmy po stronie jego i dziecka. Możemy to zrobić poszukując w słowach rodzica dobrych intencji i pokazując, że tak naprawdę mamy wspólne cele. W ten sposób budujemy pomost, który umożliwia porozumienie.
W przypadku, który rozważamy, obie strony zgadzają się, że relacje pomiędzy Kasią a klasą są złe. Być może więc wspólnym celem mogła by być praca nad poprawieniem tych relacji.
Widzę, że martwi się pani o relacje Kasi z klasą, uważa pani, że są złe i dlatego córka się z tym źle czuje. My widzimy podobnie i też się tym martwimy. Myślę, że to idzie w dwie strony –Kasia źle się czuje z klasą, a klasa z Kasią. Przyjrzyjmy się, jak ich zachowania wzajemnie na siebie wpływają. Możemy to narysować na diagramie.
Widzimy, że choć obie strony mają różne punkty widzenia na przebieg zdarzeń i ich przyczyny, obie w pewnym sensie mają też rację: każda z nich widzi część procesu, który rozgrywa się pomiędzy Kasią i klasą.
Konsultując przypadki problemowych zachowań dzieci często spotykam się z sytuacją, w której dorośli toczą pomiędzy sobą batalię, nie rozumiejąc, co się dzieje pomiędzy dziećmi, a także pomiędzy nimi samymi. Narysowanie tego prostego diagramu powoduje, że nagle zaczynają widzieć całość problemu i stają się bardziej skłonni do rzeczowej rozmowy. Stanowi to punkt wyjścia do poszukiwania rozwiązań: co można zrobić, aby przerwać błędne koło?
Konstruktywna konfrontacja
Sytuację, jaka zaistniała we wspomnianej szkole, warto rozważyć na dwóch płaszczyznach:
- Konkretne zdarzenie, czyli agresja Kasi wobec koleżanki.
- Proces, który wytworzył się w relacjach pomiędzy Kasią a grupą dzieci, prowadzący do coraz większych konfliktów.
Na każdej z tych płaszczyzn potrzebne są nieco inne działania. Rozwiązanie problemu agresji Kasi wobec koleżanki wymaga rozmowy z dziewczynką i jej mamą. Ma ona charakter interwencyjny i powinna zawierać element konfrontacji (przedstawienie faktów dotyczących zdarzenia) oraz element współpracy (wspólne poszukiwanie sposobu naprawienia szkody).
Taka rozmowa może być prowadzona w sposób dyrektywny (z faktami nie dyskutujemy!). Ważne jest jednak zrozumienie i wsparcie zarówno dla rodzica, jak i dziecka, szczególnie jeżeli widzimy, że jest im trudno przyjąć konfrontację.
Rozumiem, że trudno pani uwierzyć, że Kasia uderzyła koleżankę, skoro pani przy tym nie było. Jednak takie są fakty, są też świadkowie tego zdarzenia. Rozmawiamy o tym nie dlatego, żeby ukarać Kasię, ale żeby jej pomóc naprawić wyrządzoną szkodę i odbudować relacje z koleżanką.
Kasiu, chciałabym, żebyś zrozumiała, że zrobiłaś źle i zmieniła swoje zachowanie. Zależy mi, żeby dzieci w klasie zobaczyły, jaką jesteś fajną dziewczynką, żebyś miała tu kolegów i koleżanki.
Kluczowe znaczenia ma tutaj życzliwy ton a także pokazanie pozytywnego celu (naprawa relacji). Gdyby jednak rodzic lub dziecko kwestionowali fakty albo bagatelizowali problem, konieczne jest również jasne i zdecydowane wyrażenie swojego stanowiska, z odwołaniem się do zasad panujących w placówce.
W naszej szkole każde dziecko ma prawo czuć się bezpiecznie, dotyczy to zarówno Kasi, jak i jej koleżanki. Obrażanie i bicie jest niedopuszczalne.
Czasami rodzice w takich sytuacjach żądają dowodów, twierdząc, że ich dziecko jest niewinne. Albo też chcą sami rozmawiać z dziećmi zaangażowanymi w konflikt, uważając, że one kłamią. Warto postawić granice takim żądaniom, proponując inne rozwiązania. Szkoła jest instytucją edukacyjną i problemy z zachowaniem uczniów rozwiązuje stosując środki wychowawcze. Szkoła nie ma uprawnień do zbierania dowodów ani tym bardziej przesłuchiwania dzieci. Nauczyciel czy wychowawca ustala fakty na podstawie dostępnych informacji: własnych obserwacji, relacji świadków zdarzenia czy też nagrań z monitoringu. Jeżeli rodzice uważają, że ich dziecko zostało oskarżone bezpodstawnie lub w jakikolwiek inny sposób zostało złamane prawo, mogą się odwołać do organów nadzorujących lub policji. Taka postawa jest często podyktowana brakiem zaufania do szkoły i jej pracowników. Z moich doświadczeń wynika, że warto rozmawiać z dzieckiem, które jest sprawcą zdarzenia oraz z jego rodzicami w sposób, który buduje zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Jest to tym bardziej konieczne, im trudniejsza jest sprawa.
Warto też precyzyjne określić odpowiedzialność uczestników zdarzenia. Ukróca to dywagacje na temat tego, kto zaczął i kto kogo sprowokował. Jeżeli mama Kasi sugeruje, że koleżanka jej dokuczała, warto ten sygnał potraktować poważnie i sprawdzić, a także, jeśli okaże się to konieczne, podjąć stosowne działania. Jednak nie zmienia to kwestii odpowiedzialności Kasi za akt agresji wobec koleżanki.
Interwencja, którą należy przeprowadzić w przypadkach związanych z aktami agresji, obejmuje także rozmowy z dzieckiem (dziećmi) poszkodowanymi a oraz ich rodzicami. Jej celem jest możliwie szybkie przywrócenie normalnego funkcjonowania wszystkich uczestników zdarzenia. Jednak takie doraźne działania często nie wystarczą, żeby zmienić relacje i wpłynąć na przyczyny konfliktów. Jak pisałam wcześniej, w przypadku Kasi konieczna jest praca długofalowa z samą dziewczynką a także klasą. Może ona być realizowana przez pedagoga, wychowawcę klasy, innych nauczycieli oraz rodziców.