Teoria przywiązania – część III
W 1965 roku uczennica i współpracowniczka Johna Bowlbiego, Mary Ainsworth, stworzyła procedurę służącą określeniu stylu przywiązania u rocznego dziecka. Ainsworth obserwowała relacje matka – dziecko w naturalnym środowisku w Ugandzie oraz w laboratorium w Baltimore i na tej postawie wyróżniła trzy style przywiązania – ufny, lękowo-ambiwalentny i lękowo-unikający. Czytaj dalej
Procedura obcej sytuacji
Później dołączono do nich jeszcze czwarty, opisujący najbardziej zaburzoną więź dziecka z opiekunem – styl zdezorganizowany. Współcześnie pojawia się wiele badań czy teorii, w których podział ten podlega różnym modyfikacjom i zmianom, ale nawet jeśli ujęcie to zawiera pewne błędy, to trudno nie uznać jego wartości i wartości stworzonego przez Ainsworth sposobu badania.
Procedura obcej sytuacji ma kilka różnych wersji, ale zawsze trwa ok. 20 minut. Dziecko wraz z matką znajdują się w nieznanym sobie dotąd miejscu badania. Po jakimś czasie matka dziecka wychodzi z pokoju, a na jej miejsce przychodzi nieznana dziecku osoba. Po kolejnych kilku minutach nieznajomy wychodzi, a do pokoju wraca matka. W opisanym badaniu obserwacji podlega to, jak dziecko zachowuje się, kiedy matka jest w pobliżu, jak reaguje na jej nieobecność, w jaki sposób reaguje na nieznaną sobie osobę, czy może skorzystać z jej obecności, żeby się uspokoić i wreszcie jak reaguje na powrót matki.
Na podstawie procedury obcej sytuacji Ainsworth wyróżniła trzy style przywiązania:
Dzieci o ufnym stylu przywiązania czują się na tyle bezpiecznie w relacji z matką, że mogą zainteresować się nowym miejscem i się w nim bawić, a korzystają z matki, kiedy poczują się czymś zagrożone. Dzieci te oddalają się od matki, wracają do niej i znowu oddalają. Rozdzielone z matką – głośno protestują, wołają ją, szukają jej. Do nieznanej osoby podchodzą najpierw nieufnie i wyraźnie odróżniają ją od matki, ale są w końcu w stanie mniej lub bardziej skorzystać z jej obecności w oczekiwaniu na powrót matki. Kiedy matka wraca – wyraźnie się cieszą, biegną do niej, a jeśli płakały – szybko uspokajają się w jej ramionach. Matka jest zatem dla nich „bezpieczną bazą”, którą mogą opuścić, aby w potrzebie ponownie do niej wrócić. Dzieci te są w stanie separować się od opiekuna bez niepokoju o jego utratę.
Dzieci o lękowo-ambiwalentnym stylu przywiązania, przez niektórych badaczy nazywanym też zaabsorbowanym, wydają się być cały czas w lęku, że matka może zaraz zniknąć i przez to nie opuszczają jej na krok. Nie mogą więc lub mogą jedynie w niewielkim stopniu poznawać nowe otoczenie, ponieważ cały czas są zaabsorbowane osobą matki, pozostają z nią w ciągłym intensywnym kontakcie. Kiedy matka opuszcza pokój, głośno protestują i nic nie jest w stanie ich uspokoić. Nie próbują się bawić, a na nieznaną osobę reagują jeszcze większą rozpaczą. Co ważne – kiedy matka wraca – też nie uspokajają się szybko, nie widać u nich oznak radości, okazują za to wyraźnie złość. Wydają się być owładnięte uczuciami rozpaczy i złości, i potrzebują sporo czasu, żeby się wyciszyć.
Dzieci o lękowo-unikającym stylu przywiązania wydają się generalnie nie zauważać matki. Zajęte są zabawą zarówno wtedy, kiedy matka jest w pokoju, jak i wtedy, kiedy go opuszcza. Mogą poznawać świat, nie są zajęte pilnowaniem matki, jednak wydają się być ograniczone w ekspresji i wycofane emocjonalnie w porównaniu z dziećmi z pozostałych dwóch kategorii. Nie protestują, kiedy matka wychodzi, na nieznaną sobie osobę reagują czasem większym ożywieniem niż na matkę. Nie zauważają też, kiedy matka wraca do pokoju. Wydaje się jakby dzieci te z jakiegoś powodu zrezygnowały z prób nawiązania kontaktu z matką, nie szukają w niej ukojenia ani poczucia bezpieczeństwa.
Poczucie bezpieczeństwa
Zarówno w opisanym wyżej ujęciu stylów przywiązania, jak i w myśleniu o matce jako o „bezpiecznej bazie” dla dziecka, podkreślona została konieczność poszukiwania przez dziecko, a potem dorosłego człowieka, poczucia bezpieczeństwa. Jeśli tego poczucia nie udaje się dziecku odnaleźć w relacji z matką (lub osobą ją zastępującą), to nie zostanie ono uwewnętrznione. Wówczas młody człowiek, a następnie dorosły, nie będzie w stanie szukać swojej „bezpiecznej bazy” (lub choćby jej namiastki) u innych ludzi. W takiej sytuacji funkcję „bazy” mogą spełniać dla niego różne zachowania ryzykowne, które mają (w jego poczuciu) właściwości obniżania poziomu lęku, regulowania emocji czy obniżania napięcia. Może to być alkohol i inne substancje psychoaktywne, nadmierne jedzenie lub odchudzanie, nałogowo uprawiany sport czy nałogowa aktywność seksualna, a także przemoc. Wszystko to może pełnić funkcję „bezpiecznej bazy”, wadliwej, czasem dziwacznej, ale w doświadczeniu danej osoby – jedynej możliwej.
Warto o tym pamiętać, bo różnego rodzaju zachowania ryzykowne i problemowe dzieci i młodzieży (takie jak picie alkoholu, agresja i autoagresja, czy zachowania przemocowe) jawią nam się przede wszystkim jako destrukcja lub autodestrukcja, na które reagujemy często zakazem lub karą, bez rozumienia ich przyczyn. Przykładem tego może być dziecko, które nauczyło się, że nie może liczyć na uwagę ze strony dorosłych, poza sytuacją, kiedy robi coś, co się dorosłym bardzo nie podoba. A ponieważ bycie niewidzianym jest gorsze i budzi u dziecka więcej lęku, niż krzyk czy złość dorosłych, które są jakąś formą uwagi, to zrobi ono wszystko co potrafi, żeby tę uwagę dostać. Takie dziecko spotka się prawdopodobnie z wieloma karami i zakazami, które niewiele zmienią w jego zachowaniu. Tymczasem u źródeł wielu zachowań destrukcyjnych może leżeć próba pomocy sobie, odnalezienia namiastki „bezpiecznej bazy”, która zawsze będzie dostępna. Ta wiedza może okazać się przydatna przy poszukiwaniu skutecznej formy leczenia lub prewencji różnych zachowań ryzykownych.